Koszyk

Pochwała dotyku

| Autor: Katarzyna Sokołowska

Z tego artykuł dowiesz się:

• Dlaczego zabiegi manualne przeżywają ostatnio niezwykły renesans?

• Jakie znaczenie dla zdrowia fizycznego i psychicznego ma zmysł dotyku?

• Jaka jest anatomia dotyku?

• Jak możesz wykorzystać wyniki licznych eksperymentów dotyczących dotyku w swojej praktyce gabinetowej?

Spis treści

Uzdrawiająca moc | Muśnięcie wiatru, pieszczota słońca, ciepła dłoń dziecka, krople deszczu na twarzy, ale i kamień w bucie – wszystkie te wrażenia są dla nas dostępne dzięki zmysłowi dotyku. O tym, jak istotny jest w pracy kosmetologa, terapeuty wellness, fizjoterapeuty czy masażysty specjaliści przekonują się każdego dnia. Manualne metody pracy z ciałem przeżywają obecnie prawdziwy renesans, gwarantując klientom relaks i pielęgnację, oparte na najbardziej pierwotnej potrzebie człowieka. Dotyku.

Dotyk zajmuje wyjątkową pozycję wśród naszych zmysłów, choć wciąż niedocenianą. O jego znaczeniu świadczy fakt, że każdy żywy organizm – tak jedno-, jak i wielokomórkowy – wykazuje wrażliwość na dotyk i jest zdolny do reakcji, co ułatwia mu przeżycie.

Bodźce i receptory

Zmysł dotyku jest także niezwykły ze względu na rozmieszczenie receptorów pozwalających wychwytywać wrażenia płynące z otoczenia. Znajdują się one prawie wszędzie, poza mózgiem, tkanką chrzęstną i rogówką oraz większością organów wewnętrznych. Jest ich także dużo więcej niż w przypadku pozostałych zmysłów. Już sama skóra, będąca naszym największym organem – w przybliżeniu ma ona około dwóch metrów kwadratowych – zawiera ogromną liczbę receptorów dotykowych, a poza tym znajdziemy je również w mieszkach włosowych, tkance łącznej, śluzówce, mięśniach, ścięgnach i stawach. Szczególnie dużo sensorów jest na opuszkach palców, języku, ustach czy genitaliach. Kanadyjski neurochirurg Wilder Penfield przygotował specjalną mapę mózgu, rejestrującą wrażenia dotykowe. Rysując na jej podstawie sylwetkę człowieka, otrzymał humunculusa z wyolbrzymioną głową – zwłaszcza ustami i językiem – dłońmi i stopami, a chuchrowatym korpusem i nogami.Słynny eksperyment Harry’ego Harlowa, przeprowadzony w poł. XX w. na rezusach, dowiódł, że dla naczelnych głód bliskości jest równie ważny, jak potrzeba zaspokojenia potrzeb fizjologicznych. Harlow stworzył dwie sztuczne matki: jedną drucianą, a drugą pokrytą miękkim materiałem. Okazało się, że mimo iż matka druciana miała przymocowaną butelkę, to większość czasu małpki spędzały z matką, do której mogły się przytulić. Matki wielu gatunków czyszczą i liżą swoje młode zaraz po urodzeniu. Ta stymulacja jest bardzo ważna dla ich prawidłowego rozwoju – kiedy neurolog Saul Schanberg zabierał szczurze niemowlęta od ich matek, wytwarzały one mniej hormonu wzrostu. Ogromna liczba receptorów związana jest z ich specjalizacją. Jedne, jak ciałka Meissnera, uaktywniają się w wyniku najlżejszego dotyku, ale przestają reagować przy dłuższym ucisku. Ich liczba maleje z wiekiem, stąd zmniejsza się też wrażliwość skóry. W młodości odczuwamy ucisk opuszki palca o sile 10 miligramów, natomiast jako siedemdziesięciolatkowie dopiero o sile 300 miligramów. Z kolei komórki Merkla, zlokalizowane w warstwie podstawnej naskórka, rejestrują zarówno dłuższy ucisk, jak i zmiany natężenia drgań czy wibracji. Wrażliwość receptorów Merkla na wibracje odgrywa decydującą rolę w wyczuciu drobnych nierówności powierzchni, co niezwykle przydaje się, kiedy szukamy zakończenia taśmy klejącej. Długotrwały ucisk, którego skutki mogą być przecież poważne, rejestrują ciałka Ruffiniego, zaś nagły nacisk, jak kamień w bucie, lub wibracje o wysokiej częstotliwości odbierają ciałka Vatera-Paciniego. Ważna z punktu widzenia naszego przeżycia jest rejestracja zmian dotyczących temperatury. Gęsta sieć wolnych zakończeń nerwowych stanowi nasze termoreceptory pozwalające błyskawicznie reagować na zmiany temperatury. Organizm ludzki funkcjonuje w relatywnie dużej rozpiętości temperatury, przy założeniu, że ciepłota własna nie przekracza 42 i nie spadnie poniżej 27 stopni Celsjusza. Dużo większym zagrożeniem dla organizmu człowieka jest jednak niższa temperatura niż wysoka. Przy 50 stopniach Celsjusza można ciężko pracować przez kilka godzin, jednak kiedy znaleźlibyśmy się w lodowatej wodzie, mamy zaledwie kilka minut na przeżycie. Dlatego na jednym centymetrze kwadratowym naszej twarzy znajduje się średnio jeden receptor ciepła i aż 20 receptorów zimna.

Jakby ręką odjął

Uzdrawiającą moc dotyku dostrzeżono już w odległej przeszłości. Przekazy ikonograficzne i piśmiennicze wskazują, że dotyk był wykorzystywany w sztuce leczenia zarówno na Dalekim Wschodzie, jak i w starożytnej Grecji, na jego rolę zwracał uwagę ojciec medycyny – Hipokrates. Masaż leczniczy był stosowany w starożytnych Chinach, Indiach i Egipcie. Z kolei malowidła znalezione w egipskim Grobowcu Lekarza w Sakkarze przedstawiają starożytnych terapeutów uciskających stopy i dłonie swoich pacjentów. Okazuje się, że nie trzeba aż kilku minut masażu, aby zmienić aktywność naszego mózgu. Na nasze samopoczucie wpływa już kilkusekundowe dotknięcie. Ciekawe badanie – jedno z pierwszych na temat dotyku – przeprowadzono w 1976 roku. Pracownicy biblioteki uniwersyteckiej ściskali dłonie połowie studentów, którzy oddawali książki. Po pewnym czasie studenci wypełniali ankietę na temat jakości usług bibliotecznych. Okazało się, że studenci „uściśnięci” oceniali pracę bibliotekarzy wyżej niż „nieuściśnięci”. Dzięki prowadzonym obecnie badaniom wiadomo, że nawet drobne gesty ze strony personelu medycznego i osób bliskich wpływają na to, jak pacjenci radzą sobie z chorobą, a rekonwalescencja przebiega szybciej. Martin Grunwald, założyciel i kierownik laboratorium haptycznego na Uniwersytecie w Lipsku, stwierdza: „wiemy, że adekwatny dotyk otwiera w każdym człowieku drzwi organicznej apteki, której naturalne medykamenty korzystnie wpływają na procesy fizyczne i psychiczne. W czasach niezwykłej ekspansji przemysłu farmaceutycznego powinniśmy częściej korzystać z jej zasobów, zwłaszcza że nie mają żadnych skutków ubocznych”.

Głaskanie i przytulanie uwalnia w mózgu oksytocynę, która tak jak inne opiaty potrafi łagodzić ból, ale pomaga też tłumić napięcia i złość. Dowiedziono, że pary, które często się obejmują i wzajemnie masują, mają wyższy poziom „hormonu miłości”, jak potocznie zwie się oksytocynę, niż pary, które rzadko się przytulają. W pewnym badaniu naukowcy kazali parom gwałtownie się pokłócić. Te z nich, którym podano spray z oksytocyną, zachowywały się wobec siebie łagodniej niż te, które otrzymały placebo. Być może hormon ten jest odpowiedzialny u ssaków za monogamię, przynajmniej u norników preriowych, które tworzą związki monogamiczne i wspólnie opiekują się potomstwem. W ich mózgach receptory oksytocyny są zlokalizowane blisko ośrodka nagrody i jest ich o wiele więcej niż u ich krewniaków norników górskich, pędzących życie samotnicze i poligamiczne. W eksperymentach laboratoryjnych polegających na blokowaniu receptorów oksytocyny u norników preriowych wykazano, że ich więzi partnerskie oraz zachowania społeczne wyraźnie osłabły, czyli gryzonie upodobniły się do swoich poligamicznych kuzynów.

Pierwszy zmysł

Dotyk rozwija się jako pierwszy wśród zmysłów. Już w siódmym tygodniu ciąży płód wykazuje wrażliwość sensoryczną w okolicy warg, a od czternastego tygodnia całe ciało odbiera bodźce dotykowe. Dziecko w łonie matki intensywnie bada swoje ciało, zwłaszcza twarz, a dodatkowej stymulacji dostarczają mu ruchy ciała matki. Pojawiający się na ciele płodu meszek, zwany lanugo, połączony z sensorami skóry pozwala wychwycić i wzmocnić bodźce fizyczne, które stymulują zmysł dotyku i układ nerwowy. Obserwacja funkcjonowania organizmów żywych wskazuje, że im więcej jest on w stanie odczuć, tym większe ma szanse na przeżycie. Gdy dziecko opuszcza bezpieczne łono matki, dotyk staje się gwarancją jego przetrwania. Kontakt fizyczny z opiekunem stymuluje procesy fizjologiczne i neurofizjologiczne. Dziś – w przeciwieństwie do praktyk z minionych dziesięcioleci – lekarze i psychologowie podkreślają wagę bliskości matki i dziecka od pierwszych chwil. Wiele mówi się o kangurowaniu, czyli kontakcie skóry opiekuna ze skórą noworodka. Kontakt fizyczny jest swoistym „pokarmem” umożliwiającym rozwój oseska. Wyniki badań wskazują, że kangurowanie korzystnie wpływa na funkcje życiowe noworodków, wspomaga sen i powoduje szybsze przybieranie na wadze. Jest to zresztą korzyść obopólna, także dla rodziców, u których zmniejsza się poziom lęku i zwiększa poczucie, że są dobrymi rodzicami. Obserwacje poczynione w minionych dziesięcioleciach w sierocińcach wykazywały, że syte i zadbane noworodki umierały, a jedynym powodem, który można było wskazać, był brak kontaktu fizycznego z inną osobą.

Dotkliwy deficyt

Obserwując współczesne społeczeństwa, w których granicą kontaktu fizycznego w relacjach międzyludzkich jest uścisk dłoni, a słowo dotyk używane jest przede wszystkim w kontekście ekranów tabletów czy smartfonów, zauważamy deficyt życzliwego dotyku drugiej osoby. O ile na co dzień stymulujemy zmysł wzroku, smaku i słuchu i nie brakuje nam tego rodzaju bodźców, a może nawet jest ich czasem za wiele, to lekceważymy moc dotyku.

ŻYCIE BEZ BÓLU – DAR CZY PRZEKLEŃSTWO?

Wzmacniając stymulację receptorów skóry, można wywołać ból. Specjalne nocyreceptory (z języka łac. nocere oznacza krzywdzić, szkodzić), odbierające bodźce mechaniczne, termiczne i chemiczne, informują nasz mózg o zagrożeniu. Ból jest przez nas odbierany jako niepożądany i oczywiście go unikamy, pełni więc znaczącą rolę ochronną. Życie bez odczuwania bólu nie jest darem. Osoby dotknięte wrodzoną obojętnością na ból i temperaturę (congenital insensitivity to pain with anhidrosis – CIPA) są narażone na liczne niebezpieczeństwa każdego dnia. Szczególnie małe dzieci, nie mając żadnych hamulców i np. ząbkując czy eksplorując własne ciało, poważnie się okaleczają, ulegają wypadkom. Nie odczuwając bólu, chorzy narażeni są na infekcje wynikające z uszkodzenia ciała (np. złamania, oparzenia) czy rozwój chorób wewnętrznych. Wrodzona przy tej chorobie anhydroza – niemożność pocenia się – powoduje narażenie organizmu na przegrzanie. Stąd przewidywana długość życia osób z wrodzoną obojętnością na ból jest zasadniczo krótsza niż reszty społeczeństwa.

Z litością myślimy o kimś, że postradał zmysły. To one przecież pozwalają nam zachować kontakt z rzeczywistością i mówiąc tautologicznie, pozostać przy zdrowych zmysłach. Korzystajmy więc ze wszystkich zmysłów i doceniajmy ich rolę w budowaniu programów beauty & wellness. W dobie pandemii, gdy obowiązuje nas zasada dystansu społecznego, deficyt bliskiego kontaktu w postaci choćby serdecznego uścisku na powitanie czy pożegnanie staje się jeszcze bardziej odczuwalny i dotkliwy. Po wiosennym lockdownie salony masażu oraz gabinety, które oferują zabiegi manualne, odczuły wyraźnie, jak duże jest zapotrzebowanie na tego typu zabiegi. Wielki come-back manualnych metod odmładzania, coraz bardziej popularna i doceniana osteopatia oraz różnorodne techniki pracy z ciałem pokazują, jak ważną rolę ogrywa dotyk w czasach zdominowanych przez technologię.

Katarzyna Sokołowska

Dr n. humanistycznych, zajmuje się problematyką z pogranicza historii kultury i antropologii. Pracuje w Wyższej Szkole Zdrowie, Urody i Edukacji w Poznaniu.