Koszyk

Relacje i interakcje

| Autor: Paweł Pawłowski

Z tego artykułu dowiesz się:

•  Co wpływa na właściwości pigmentu w PMU?

•  Jakie interakcje zachodzą między poszczególnymi składowymi pigmentu?

•  Do jakiego stopnia możemy samodzielnie ingerować w skład i właściwości produktu?

Pigmenty w PMU (cz. 3) | Co wpływa na właściwości pigmentu? Czy możemy przewidzieć liczbę, zakres i wagę interakcji, jakie zachodzą między wszystkimi „uczestnikami” procedury PMU? Preparaty, urządzenia, techniki pracy, rodzaj skóry klienta – co sprzyja udanej relacji między nimi, a co ją utrudnia? I jaką rolę ogrywa w niej rodzaj pigmentu? Paweł Pawłowski podpowiada, gdzie i w jaki sposób szukać odpowiedzi na te i inne pytania. Kiedy spotykają się dwie osoby lub więcej, nie dziwi nas, że nawiązują się między nimi relacje i towarzyszą im interakcje. Naturalnie te zjawiska mogą mieć różną naturę i zakres. Efekty tych relacji mogą być przyjazne i pozytywne, mogą być neutralne – przy czym ta neutralność może być mniej lub bardziej życzliwa. Nie można też wykluczyć, że relacja będzie przebiegała bardzo żywiołowo, a jej efekty okażą się dla nas lub dla wszystkich biorących w niej udział bardzo destruktywne. Nie inaczej jest z pigmentami używanymi w PMU. Naturalnie, do opisu tych relacji raczej użyjemy pojęć z kategorii fizyki i chemii, ale operator zabiegu ma pełne prawo opisać je również emocjonalnie… pozytywnie lub nie.

Czy w związku z tym możliwe jest ustalenie jakiejś zasady generalnej dla pigmentu i jego możliwych interakcji z tym, z czym styka się w trakcie procedury, jak i w trakcie pielęgnacji pozabiegowej? W moim najgłębszym przekonaniu nie jest to możliwe. Klauzula generalna musi być skuteczna i prawdziwa we wszystkich konfiguracjach, a ponieważ pigmenty różnią się między sobą, ponadto pigmenty nawiązują relacje z podmiotami o różnym charakterze i w różnym czasie, to nie sposób przyjąć, że używając różnych składników zawsze otrzymamy to samo. Jest to sprzeczne z wiedzą i doświadczeniem. Co można więc zrobić w tym zakresie?

Bliska znajomość

Należy dokładnie wyjawić krąg podmiotów, które zetkną się z naszym pigmentem, oraz określić ich wzajemne relacje zarówno na poziomie indywidualnym, jak i zbiorowym. Dzięki temu poznamy prawidłowości, jakie zachodzą w tych interakcjach, i to one pozwolą nam podejmować najbardziej efektywne z punktu widzenia pracy linergistki decyzje i działania. Ten proces ustaleń przypomina proces nauki czytania, najpierw poznajemy litery alfabetu, następnie uczymy się tworzyć z tych liter sylaby, wyrazy, a następnie zdania, by finalnie przeczytać całą opowieść pt. Pigment i jego przygody. Jeżeli ustalamy jedną prawidłowość, nazwijmy ją roboczo literą A, to ona ma ciągle tę samą wartość znaczeniową, jednak niezwykle ważna jest jej konfiguracja w stosunku do innych prawidłowości – bo najczęściej popełniamy błędy zapominając, jak ważna jest kolejność i ilość. A zawsze będzie znaczyć A, natomiast B będzie znaczyło B, ale kolejność i ilość danej substancji w pigmencie, i nie tylko w pigmencie, będą miały decydujące znaczenie dla finalnego efektu.

Stabilne warunki

Nie inaczej jest z pigmentami – porównajmy chociażby parametr lepkości wody i gliceryny (lepkość, choć nie bez powodu kojarzymy ją z gęstością i kleistością, jest to w istocie wewnętrzny parametr dotyczący płynów i plastycznych ciał stałych, charakteryzujący ich tarcie wewnętrzne). Zobaczmy, że ta relacja według tablic fizycznych opiera się na formule 0,893 do 945 przy temperaturze 25°C, ale już przy 30°C zapis tej relacji przybiera postać 0,8 do 624. Co to dla nas oznacza? Ten pojedynczy parametr cieczy – lepkość – ma niezwykle ważny wpływ już na etapie doboru narzędzi, które stosujemy w PMU, oraz techniki pracy. Musimy uwzględnić zarówno wzajemne proporcje obu substancji w naszym pigmencie (o ile obie w nim występują) oraz towarzyszące temu faktowi okoliczności przyrody. Ciepłota ciała człowieka jest dość stabilna, ale temperatura otoczenia już niekoniecznie, a ona potrafi wpłynąć i skutecznie zmienić ważny parametr pigmentu.

Jak to ugryźć?

Czy w takim razie można określić jeden właściwy schemat analizy, ścieżkę, która pozwoli uzyskać odpowiedzi na nurtujące nas pytania? Nikt nie ma monopolu na prawdę, a każda ścieżka, która prowadzi do celu, jest tą właściwą. Mogę jedynie zaprezentować własne podejście do opisywanych zagadnień. Często mamy te same doświadczenia z pigmentami, obserwujemy takie same efekty naszych eksperymentów, opisując je jednak innymi słowami czy definicjami. W takiej sytuacji nie ma między nami różnicy zdań, bo ważniejsze od użytej terminologii jest to, czy wyciągamy z danego faktu podobne lub identyczne wnioski. Różnica zdań pojawia się natomiast, kiedy widząc to samo, wyciągamy skrajnie odmienne wnioski. Należy unikać zbyt pochopnych wniosków, bo kiedy nie są one uprawnione lub błędne, skutecznie blokują proces ustalenia tego, o co nam w  istocie chodzi – jak skuteczniej lub lepiej pigmentować.

Próba analizy

Na początku przyjąłem dwa założenia, które są weryfikowalne. Wydają się one banalne w treści, ale w istocie rzeczy są podstawowe. Przyjąłem założenie racjonalnego i inteligentnego wytwórcy pigmentu, który wie, jaki jest cel jego produktu, czyli czemu ma on służyć, w jakim środowisku będzie oddziaływać i z czym się stykać. Drugie było natomiast takie, że aby móc ustalać prawidłowości pigmentu, muszę poznać i zrozumieć, czym jest pigment do PMU jako taki oraz ten konkretny typ/rodzaj. Byłoby zarozumiałością i głębokim nietaktem, gdybym uznał, że producenci nie mają zielonego pojęcia, gdzie pigment trafia i z czym ma do czynienia. Producenci mają pełną świadomość, że pigment będzie deponowany w skórze właściwej, tkankach miękkich, w środowisku mocno uwodnionym, i będzie narażony na bardzo wiele interakcji niekoniecznie przyjaznych. Więc jeżeli formuła pigmentu jest przez nich przemyślana, to nie pozostaje mi nic innego, jak starać się ją poznać i zrozumieć na tyle, na ile jest to dla mnie możliwe i dostępne. Niektórzy producenci mówią bardzo niewiele o interesujących nas parametrach swoich pigmentów, inni mówią dużo, są również tacy, którzy mówią bardzo, bardzo dużo. Niemniej jestem świadom, że pigment podlega ochronie ze strony prawa o własności intelektualnej, muszę więc zaakceptować, że nie mogą i nie powiedzą oni wszystkiego. Dlatego doceniam każdą rzeczową informację z ich strony.

Poznaj swój pigment!

Bez ustalenia cech danego pigmentu każdy kolejny krok jest bezsensowny. Pigmenty do PMU mają wiele cech wspólnych, ale i bardzo wiele różnicujących. Każdy pigment jest zawiesiną i są w nim barwidła, które nie rozpuszczają się w wodzie, alkoholach i olejach, ale jest też niezwykle ważny nośnik i to jego charakterystyka jest dla mnie kluczowa. Nie mogę zakładać, że ma on en block charakter hydrofobowy, ponieważ musiałbym uznać, że producenci nie wiedzą, że skóra to środowisko mocno uwodnione, a poza tym nawet pobieżna lektura etykiety produktu wskazuje, że są tam substancje „wodolubne” lub po prostu woda. Pozwolę sobie tutaj zwrócić uwagę, że hydrofilowość gliceryny to 31, bardziej już się nie da być hydrofilowym. Formuła nośnika ma zawartą w sobie ważną treść, ale nie może ona się opierać na zasadzie hydrofobowości. Doświadczenia płynące z PMU wskazują prawidłowości w zakresie pracy na pigmentach mniej lub bardziej gęstych, ale czy to, co je charakteryzuje, to faktycznie hydrofobowość lub hydrofilowość? Zawężenie postrzegania zjawiska konsystencji pigmentu i sprowadzenie go wyłącznie do fobowości bardzo wiąże nam ręce w możliwościach działania, a przy tym niestety nie odzwierciedla rzeczywistości. Technologie wytwarzania pigmentów zapewne nie są tymi, które pozwolą nam podróżować w czasie, ale bardzo często są to jednak technologie farmaceutyczne i nie można ich zawęzić do jednego parametru. Poza tym bywają tak charakterystyczne formuły pigmentu, że są one niczym odcisk linii papilarnych identyfikujących właściciela. Parametry danego nośnika można jednak opisać bardziej szczegółowo, jest to jego lepkość (wewnętrzne siły tarcia), czepność, czyli siły spójności (i to te skierowane na zewnątrz, czyli adhezja, jak i do wewnątrz, czyli kohezja), obecność substancji filmo- czy błonotwórczych i ich charakter etc. Pigment to nie tylko nośnik, ale również barwidła, czyli finalnie kolor pigmentacji, one również są reaktywne, niekoniecznie wszystkie w takim samym stopniu lub nie takim samym stopniu jak nośnik w pigmencie. Jeżeli wiem, czym jest mój pigment, to następnie wyznaczam sobie obszary analizy – podkreślam słowo obszary, ponieważ ten wykaz nie jest wyczerpujący, bo zawsze dostrzegamy tylko to, co aktualnie dostrzegamy, horyzont zagadnienia jest zwykle dużo szerszy niż to, co dziś jest nam dostępne.

Wszystko co się kryje pod pojęciem konsystencji pigmentu jest bardzo ważnym czynnikiem, który należy uwzględnić już przy doborze modułu igłowego, parametrów pracy urządzenia, jak i samej techniki zabiegu

Pigment a urządzenia

W tym obszarze analizy kładę główny nacisk na to, co zbiorczo nazywamy konsystencją pigmentu, użyte barwidła mają tu o tyle znaczenie, że jako nierozpuszczalne ciała stałe wpływają na gęstość cieczy. Nie jest niczym odkrywczym, że ciekła ciecz spływa szybciej niż gęsta, półplastyczna emulsja. To możemy ocenić bardzo łatwo sami, a jednocześnie musimy to uwzględnić przy doborze modułu igłowego, parametrów pracy urządzenia, jak i samej techniki pracy. Czasami sama grawitacja nie wystarczy, żeby pigment dotarł tam, gdzie ma dotrzeć, i ten proces trzeba dodatkowo mechaniczne wesprzeć. Kolejny punkt analizy dotyczy kwestii, czy mogę lub jestem w stanie te parametry „ciekłości” pigmentu zmienić, zmodyfikować, tak aby były bardziej przyjazne w pracy, a jednocześnie, aby ta modyfikacja nie wpłynęła negatywnie na osadzanie się i trwałość pigmentacji. Jeżeli w ofercie danego producenta znajdują się boostery, dilutery, thinnery itd. – zbiorczo rozcieńczalniki, to odpowiedź na to pytanie jest pozytywna. Użycie dedykowanego preparatu nie powinno negatywnie wpłynąć na efekt zabiegowy, a czasami może wpłynąć pozytywnie (decydujący będzie skład tego preparatu). Mamy więc przestrzeń do działań – w tym przypadku gęsty pigment to po prostu gęsty pigment. Są też sytuacje, kiedy otrzymujemy istotny i czytelny komunikat od producenta, aby danego produktu nie rozcieńczać wodą. To bardzo ważna informacją, której nie należy ignorować i bynajmniej nie oznacza ona, że pigment jest hydrofobowy i nie lubi wody. Jej treść tak naprawdę zamyka się w informacji, że zarówno dobór składników nośnika, jak i ich wzajemne proporcje są tak skorelowane i ustalone, że dodatkowa ingerencja spowoduje, iż nie uzyskamy efektu, który został zaprogramowany przez tego producenta. Czy można samodzielnie rozcieńczać pigmenty, do których są specjalne rozcieńczalniki, ale używamy innych niż te polecane lub rozcieńczamy pigment, którego według informacji producenta nie należy rozcieńczać? Można, z tym, że wtedy działamy poza tym, co w przypadku leków nazywamy kartą charakterystyki produktu leczniczego. Odpowiedzialność producenta się w tym momencie kończy, a zaczyna się wyłącznie nasza. Mieszać można ze sobą wszystko, co da się ze sobą wymieszać, natomiast konsekwencje i skutki ustalimy dopiero po czasie. To nie oznacza, że zawsze te skutki będą negatywne… czasami nowe i ciekawe rozwiązania uzyskujemy, działając wbrew zasadom.

Co dalej?

Interakcje pomiędzy pigmentem a aparaturą to zaledwie wierzchołek góry lodowej w zakresie wyżej opisanych złożonych relacji. Do szczegółowego omówienia zostają nam m.in. interakcje ze skórą, z preparatami stosowanymi w czasie procedury PMU oraz w pielęgnacji przed- i pozabiegowej. Zachęcam do lektury kolejnego wydania BEAUTY FORUM, w którym będę kontynuować tematykę interakcji pigmentów do makijażu permanentnego.

PAWEŁ PAWŁOWSKI

Prawnik, jego główne zainteresowania  skoncentrowane są na kwestiach  związanych z warsztatem pracy linergistki  oraz bezpieczeństwem pigmentów. W tym zakresie ściśle współpracuje z Katarzyną Pawłowską w ramach prowadzonej przez nią PMU ACADEMY oraz dystrybucji pigmentów i urządzeń do PMU marki CLINITA.